wtorek, 3 sierpnia 2010

KŁOPOT PREZYDENTA ELEKTA

Pan prezydent elekt zapewniał nas w kampanii wyborczej, że jest wielkim zwolennikiem zgody. Jego hasło wyborcze „zgoda buduje” mogliśmy przeczytać z ulotek, plakatów i usłyszeć w licznych wystąpieniach telewizyjnych i radiowych. Składał również wiele obietnic wyborczych. Wśród nich nie było jednak postulatu świeckości państwa. Tymczasem jego pierwsza decyzja ogłoszona zresztą w dość kuriozalny sposób, bo w Gazetce Wybiórczej dotyczyła usunięcia krzyża upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej sprzed pałacu prezydenckiego.
Świadczy to niewątpliwie o cynizmie naszego prezydenta elekta ponieważ krótko po wyborach działa prowokacyjnie, a więc niezgodnie ze swoim głównym hasłem z kampanii. Jest to moim zdaniem prowokacja w stylu Janusza Palikota mająca na celu tworzenie tematów zastępczych wobec coraz bardziej widocznego krachu rządów Platformy Obywatelskiej. W tym samym bowiem czasie politycy PO ogłaszają podwyżkę podatków, co wystawia na dużą próbę elektorat tej partii. Równolegle kończy się praca komisji hazardowej, w której Rychu, Miro i Zbychu zostaną skarceni za niezbyt etyczne zachowanie, a winnym zostanie ogłoszony Mariusz Kamiński, który aferę wykrył. Trzeba więc elektorat postraszyć „ciemnogrodem”, który oczywiście na taką prowokację zareaguje. Ludek platformerski takie tricki kocha i łyka jak gęś kluski, bez gryzienia. A podatki ? A co tam podatki – PiS na pewno podniósłby wcześniej i dwa razy więcej. A afera hazardowa ? A co tam afera – winnym jest Kamiński.
Pan prezydent elekt ma dziś jednak poważny kłopot. Zarządził bowiem usunięcie krzyża i uzgodnił termin, a tymczasem ludzie gromadzący się pod pałacem prezydenckim do tego nie dopuścili. Jak to możliwe, pytają zagubieni zwolennicy PO, że kilkuset ekstremistów może zablokować decyzję prezydenta silnego europejskiego państwa ? Politycy Platformy zastanawiają się tymczasem, co dalej z tym zrobić. Kancelaria prezydenta elekta zdecydowała o pozostawieniu krzyża w dotychczasowym miejscu. Ale już premier Tusk oświadcza, że zrobi z tym porządek wcześniej czy później. Brzmi to groźnie, jednak przedstawiciel koalicjanta pan poseł Kłopotek oświadcza, że krzyż będzie można przenieść, ale po postawieniu wcześniej w tym miejscu obelisku upamiętniającego ofiary katastrofy. Wygląda na to, że pan prezydent elekt zapatrzony na swojego przyjaciela Janusza Palikota pomyślał, że i on tak może bezkarnie prowokować, jednak uruchomił swoją decyzją ciąg zdarzeń, które tworzą nieprzyjemny smrodek na starcie jego prezydentury, niezależnie od tego jak to się skończy.

Marek Głowacki