niedziela, 31 lipca 2011

CO WYNIKA Z RAPORTU MILLERA

Od dawna czekaliśmy na ów niezwykły raport. Słyszeliśmy wiele mocnych słów ze strony rządzących - dowiadywaliśmy się, że należy czekać cierpliwie, że pracują w pocie czoła, że to grono wybitnych fachowców. Że "biała księga" w sprawie katastrofy to dokument polityczny, a tu powstanie dokument stworzony przez ekspertów. Co prawda dobór ekspertów i nadzór nad nimi pełni osoba współodpowiedzialna za katastrofę, ale to już drobiazg. Już sam przebieg konferencji wskazuje na luki. Tam gdzie min. Miller nie odpowiadał na pytania, lub odpowiadał wymijająco są miejsca gdzie należy dalej szukać i wyjaśniać. W mojej ocenie w trzech przypadkach jest to sprawa bardzo ewidentna i oczywista. Kwestia sprawdzenia przygotowania lotniska Smoleńsk północny przez polskie służby, sprawa znikających zdjęć satelitarnych dostarczonych przez Amerykanów oraz uszkodzenia samolotu 15 m nad ziemią (przed zderzeniem z brzozą, które miało miejsce 5 m nad ziemią). To tyle z samej analizy konferencji. Na konferencji nie omówiono jednak bardzo zasadniczej sprawy - czasu i zakresu dostępu do dowodów i konsekwencji tego, że Rosjanie w sposób selektywny nam je dostarczali. Jak pokazuje katastrofa Lokerbie drobiazgowa analiza każdego kawałka samolotu może doprowadzić do przyczyny katastrofy. Tak było wówczas gdy na jednym z kawałków samolotu znaleziono ślady materiału wybuchowego, co doprowadziło śledczych do ostatecznej diagnozy. W przypadku katastrofy smoleńskiej dostęp do dowodów jest od samego początku limitowany i nasza komisja analizuje jedynie to, co Rosjanie uważają za właściwe. A to, że mataczą i ukrywają prawdę widoczne było dla uważnego obserwatora nawet na piątkowej konferencji. Na lotniskach istnieje bowiem obowiązek rejestrowania przekazów z wieży naprowadzającej. Polscy specjaliści prosili o dostęp do filmu rejestrującego przekazy z wieży kontrolnej i sytuację w czasie naprowadzania polskiego samolotu. Usłyszeli pierwotnie, że materiały są w rosyjskiej prokuraturze. Później natomiast i to jest wersja obowiązująca dziś, że urządzenie nagrywające zacięło się i nie ma nagrania. Niewątpliwie publikacja raportu Millera jest odpowiednim momentem na podsumowanie ustaleń w sprawie tej straszliwej katastrofy. Jest wiele komentarzy w internecie. Za najcelniejszy uważam komentarz Michała Karnowskiego na portalu wpolityce.pl . Czytaj więcej.