niedziela, 12 września 2010

PO CO KOMU HISTORIA?

W natłoku dramatycznych zdarzeń, których doświadczyliśmy w ostatnich miesiącach, zupełnie zniknęły (co w tych okolicznościach jest zrozumiałe) tematy mniej głośne. Między innymi kwestia reformy szkolnictwa dokonywanej pod egidą miniter Hall.
Największymi beneficjentami tejże reformy są wydawnictwa, bo przecież nowe programy to także nowe podręczniki. W mediach pokaże się, jak państwo z troską pochyla się nad najuboższymi, refundując książki do szkoły. Reszta niech płaci grube pieniądze. Tony używanych podręczników nadają się już tylko na makulaturę.
IDZIE NOWE!
Nowe - znaczy gorsze.
I tak na poziomie licealnym powszechna edukacja historyczna będzie się kończyła po I klasie. Później nauczyciele będą dowolnie realizować wybrane bloki programowe, np. "Kobieta i mężczyzna, rodzina", "Swojskość i obcość", "Język, komunikacja i media". Zgodnie z podstawą programową nauczyciel powinien zająć się także trochę historią ojczystą, ale nie musi temu poświęcać zbyt wiele czasu (szczegóły można znaleźć na stronie MEN w zakładce "reforma programowa").
Dzięki temu już wkrótce wypuszczeni zostaną przez szkoły absolwenci mający bardzo mętne wyobrażenie o przeszłości, dzięki temu łatwiej sterowalni, mający mniej wątpliwości.
Ale przecież premier Tusk powiedział, że liczy się tylko tu i teraz.
Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata!
Tu znajdziesz wypowiedź J. Rokity w sprawie nauczania historii.