wtorek, 18 stycznia 2011

KONIEC TUSKA ?

Akcje Donalda Tuska ostatnio pikują w dół. Zaczęło się od serii skandali na kolei i wspaniałych komunikatów związanych z budową autostrad. Ale Tusk mocny jest. Bierze wszystko na klatę i osłania swojego bliskiego współpracownika ministra Grabarczyka. Nikt mu nie podskoczy. Jak się okazuje synuś Tuska, dziennikarzyna Gazetki Wybiórczej ( a jakże !!!) za pieniążki PKP wyjeżdża do Chin, a państwo chińskie funduje mu pobyt. Ale nie wiedzieć czemu nie zainteresowała się tym faktem Julia Pitera i sprawa szybko przyschła. Tym bardziej, że od krytyki zamierzeń rządu w sprawie OFE zrobiło się gorąco, a poważni profesorowie "jechali" po Tusku jak po łysej kobyle we wszystkich przekaziorach. Od początku roku z niemałym zdumieniem słyszymy niemal codziennie rzeczy niesłychane jak na "na zieloną wyspę" - podwyżki, podwyżki, podwyżki. Podatki, energia, chleb ... wszystko w górę !!! Ho, hooo ..... sprawy robią się poważne. Płemieł Donałd tymczasem wyjeżdża sobie na narty. Ale wraca czem prędzej. Przerywa szusowanie pomimo, że jego minister i inni bliscy współpracownicy bagatelizują raport MAK. Cała Polska bowiem huczy od komentarzy - rząd polski na czele z Donkiem został ośmieszony przez panią Anodinę. Być może Donek przeczytał wierszyk o zającu i niedźwiedziu rozpowszechniony w ineternecie i zorientował się kogo dotyczy, być może zaczął podejrzewać, że jego przyjaciele z PO szukają już kozła ofiarnego ? W każdym razie wrócił i długo tłumaczył ciemnemu ludowi, dlaczego konwencja chicagowska była najlepsza do badania katastrofy smoleńskiej. Bo po prostu daje możliwość odwołania do różnych instytucji międzynarodowych. Tłumaczył, tłumaczył a tymczasem okazuje się, że próba odwołania nie powiodła się bo lot był państwowy, a nie cywilny. Ho, ho, hooo to płemieł nie wie takich rzeczy ? Sprawy robią się jeszcze bardziej poważne. Nie ulega wątpliwości, ze Grzesiek musi wziąć stery w swoje ręce, a Donek chyba .... wskoczy na ławkę rezerwowych. W przyszłości może się jeszcze przydać np. jako ambasador przy Watykanie zamiast Turowskiego.