czwartek, 13 stycznia 2011

PARĘ REFLEKSJI PO RAPORCIE MAK-U

Raport MAK-u jest od wczoraj tematem nr 1 w polskich mediach. Komisja pod kierownictwem Tatiany Anodiny obwieściła Polsce i światu, że polscy piloci - źle wyszkoleni, nonszalancko podchodzący do procedur woleli zginąć niż nie ulec naciskom.
Winni są więc piloci, prezydent i pijany gen. Błasik. Koronnymi dowodami na to są opinie rosyjskich psychologów. To ma wielkie znaczenie, gdyż cały świat zna wybitne osiągnięcia rosyjskiej i radzieckiej psychologii. A także psychiatrii. Tylko w ZSRR potrafiono diagnozować i leczyć schizofrenię bezobjawową.
I nagle media czują się zaniepokojone! Nagle mają wątpliwości! No, może nie zasadnicze (słowo zamach jest wciąż na indeksie), ale coś się nie zgadza. Miała być przyjaźń polsko-rosyjska, a tu dziś politycy rosyjscy mówią gniewnie, że podważanie tego raportu to nikczemność.
Prezydent Komorowski cierpi właśnie na chorobę dyplomatyczną. Rozumiem, że musi to być jakaś bardzo ciężka choroba, bo przecież prawdziwy mąż stanu w tak dramatycznych chwilach, nawet chory, powinien zwlec się z łóżka! Dziwi mnie, że żaden Palikot ani jemu podobni wesołkowie nie wystąpili natychmiast w telewizji z apelem o badania lekarskie i orzeczenie o stanie zdrowia prezydenta. A koniecznie powinni! Wszak istnieją poważne przesłanki, by pomyśleć, że może Komorowski nie jest w stanie pełnić funkcji prezydenta RP.
Premier Tusk przerwał śmiganie na nartach (jakież poświęcenie!) i z zafrasowaną miną ogłosił, że raport nie zawiera błędów, za to zawiera braki. Krótko mówiąc - trzeba te braki uzupełnić i będzie OK. Widać teza MAK-u o pijanym generale Błasiku, szalonych pilotach i wściekłym, naciskającym prezydencie nie budzi wątpliwości rządu. Już wczoraj zresztą pani Kidawa-Błońska oznajmiła, ze raport jest prawie rzetelny.
Minister Sikorski zachwyca się tym, że przyjęliśmy konwencję chicagowską, bo dzięki temu możemy się teraz odwoływać do jakichś instytucji międzynarodowych. Wspaniale! Co prawda ta sama konwencja przekazała całość śledztwa w ręce Rosjan, pozbawiając nas swobodnego dostępu do materiału dowodowego, ale za to możemy się odwoływać. Zawsze to już coś! Nie wiadomo czy rząd się rzeczywiście odwoła wobec prawie-rzetelności raportu, ale możliwość ma i rozgłasza to we wszystkich mediach na prawo i lewo.
Tak więc władze naszego kraju mają wciąż niezłe samopoczucie i zgrabnie starają się przekuć własne zaniechania na sukces. I niestety, wielu ludzi już w to uwierzyło!