środa, 13 października 2010

ŚLEDZTWO SMOLEŃSKIE

W sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej rząd nie wykazuje żadnej determinacji lub chociażby zwykłej przyzwoitości, a jednocześnie stara się utrzymać lud w przekonaniu, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. I nic to, że wciąż nie wiemy o której godzinie na pewno spadł samolot, czy byli czy też nie było na lotnisku funkcjonariuszy BOR-u, trwają kuriozalne spory o status lotu (cywilny czy wojskowy).

Polska nie ma dostępu do protokołów z sekcji zwłok, czarnych skrzynek, a Tusk i Komorowski powtarzają jak mantrę, że państwo polskie świetnie się spisuje.

Co prawda śledztwo prowadzi GRU, Rosjanie decydują o tym co można opublikować w Polsce, do NATO (jesteśmy wszak jego członkami) oficjalnej prośby o pomoc w śledztwie wciąż nie wystosowano (nie drażnić Rosji, nie drażnić Rosji!), ale poza tym państwo polskie spisuje się świetnie. Na czym to spisywanie ma polegać - nie bardzo wiadomo. Tego już się ludowi nie wyjaśnia. Pozostaje mieć nadzieję, że nie na spisywaniu na straty.

Wielu te zaklęcia wystarczają - wszak kłamstwo powtórzone 100 razy staje sie prawdą. Ta stara goebelsowska zasada sprawdza się coraz słabiej, gdyż państwo polskie (czytaj władza) jednak nie przekonuje wszystkich. Coraz więcej osób, także wśród zwolenników PO, czuje, że coś tu nie gra. No bo jeśli jest tak wspaniale, to czemu jest tak źle? Dlaczego na wiele pytań po prostu się nie odpowiada, dlaczego prokurator się denerwuje, gdy dziennikarz pyta go czy cięcie wraku samolotu to przypadkiem nie jest niszczenie dowodów.
Władza mówić nie chce ( nie drażnić Rosji, nie drażnić Rosji!), wciska kit i udaje, że jest OK.
Ale nie jest. Mam wrażenie, że bardziej niż rządzący zaangażowało się w śledztwo wielu internautów. Oczywiście część krążących w sieci informacji jest co najmniej wątpliwa, ale wiele z nich zasługuje na uwagę. Wielokrotnie są one wynikiem wielogodzinnych analiz, bardzo wnikliwych, zaskakujących wręcz dociekliwością.
Dzisiaj cnotą nie jest jednak dociekliwość, na salonach lepiej udawać, że nic się nie stało, a jeśli nawet, to już dawno. Wszak żyjemy tu i teraz!
Dociekliwym i niesalonowym ku zastanowieniu